“Już w podstawówce, a nawet w przedszkolu, wiedziałem, że chcę zostać lekarzem..”

 Wywiad z doktorem Gabrielem Rucińskim przeprowadzony przez uczennice 2c

  1. Jakie wspomnienia ma Pan z czasów nauki w II Liceum?

    Okres nauki w II Liceum miał ogromny wpływ na moją przyszłość i rozwój. Szczególnie zapadły mi w pamięć lekcje języka angielskiego z panem Piotrem Kacałą, które później okazały się niezwykle przydatne zarówno na studiach medycznych, jak i w dalszej karierze zawodowej. Przez pierwsze dwa lata uczęszczałem do klasy matematyczno-fizycznej, gdzie matematyki uczyła pani Barbara Jakubowska – bardzo wymagająca, ale dzięki niej zdobyłem solidne podstawy w tej dziedzinie. Cały okres liceum był dla mnie niezwykle ważnym i kształtującym czasem, pełnym niezapomnianych chwil i wartościowych doświadczeń.

  2. Czy już w liceum wiedział Pan, że zostanie lekarzem i co wpłynęło na Pana decyzję o wyborze w takiej ścieżki kariery?

    Już w podstawówce, a nawet w przedszkolu, wiedziałem, że chcę zostać lekarzem – czułem, że to moje powołanie. W liceum moje plany były bardzo jasno określone, choć początkowo marzyłem o pediatrii i pracy na intensywnym oddziale dziecięcym. Trafiłem jednak do klasy matematyczno-fizycznej, co nie było moim wymarzonym wyborem, ale mimo trudności udało mi się później przejść do klasy ogólnej, by skupić się na przedmiotach bardziej związanych z medycyną. Ostatecznie dostałem się na studia medyczne, a moje spojrzenie na przyszłość stopniowo ewoluowało. Choć początkowo myślałem o pediatrii, w trakcie nauki przekonałem się, że to dla mnie zbyt emocjonalnie wymagająca dziedzina, dlatego ostatecznie obrałem inną ścieżkę.

  3. Jakie były pana ulubione przedmioty w liceum i czy miały one wpływ na wybór medycyny, jako kierunku na studiach?

    Moim ulubionym przedmiotem w liceum był zdecydowanie język angielski, a zaraz po nim język polski. Choć dobrze radziłem sobie z naukami ścisłymi, miałem raczej humanistyczne podejście do nauki – bardziej ceniłem zrozumienie niż wkuwanie na pamięć. Biologia wcale nie była moim ulubionym przedmiotem, bardziej interesowała mnie chemia. Nie przepadałem natomiast za historią, bo trudno było mi zapamiętywać daty i fakty. Prawdziwe wyzwanie naukowe przyszło dopiero na medycynie, gdzie musiałem zmienić podejście i nauczyć się systematycznej pracy, bo tam nie dało się już polegać tylko na intuicji i zrozumieniu.

  4. Jak wspomina Pan swoje lata na studiach medycznych i czy były one bardziej wyzwaniem czy inspiracją?

    Na początku studiów bardzo tęskniłem za liceum, bo tam czułem się swobodnie i miałem świetne towarzystwo. Pierwsze dwa lata medycyny były dla mnie trudne i przytłaczające – ogrom teorii, brak kontaktu z pacjentami i ciągła walka o przetrwanie sprawiały, że zastanawiałem się, czy dobrze wybrałem. Czułem, że dopiero bezpośredni kontakt z pacjentami może mnie naprawdę zainspirować, a ten pojawił się dopiero na trzecim roku. Gdy zacząłem chodzić na oddziały, rozmawiać z chorymi i stosować wiedzę w praktyce, studia nabrały dla mnie sensu i stały się prawdziwie inspirującym doświadczeniem. Pomimo trudności, to właśnie te lata ukształtowały mnie jako lekarza i nauczyły prawdziwej wartości medycyny.

  5. Co skłoniło Pana do rozwoju tak różnych specjalizacji od kardiologii po medycynę estetyczną?Czy trudno było łączyć te zainteresowania ze sobą?

    Myślę, że to moja osobowość sprawiła, że rozwijałem się w tak różnych specjalizacjach – zawsze miałem mnóstwo energii, byłem ciekawy świata i nie potrafiłem długo skupić się na jednej rzeczy. Po studiach początkowo myślałem o neurochirurgii, ale szybko zdałem sobie sprawę, że długie, monotonne operacje to nie dla mnie. Zacząłem więc od chorób wewnętrznych, potem zainteresowałem się medycyną ratunkową, gastroenterologią, a ostatecznie trafiłem do kardiologii inwazyjnej. W międzyczasie otworzyłem prywatny gabinet, gdzie pacjentki same zaczęły podsuwać mi temat medycyny estetycznej, co zapoczątkowało kolejną fascynującą ścieżkę. Cała moja kariera to efekt otwartości na nowe możliwości, ciekawości i gotowości do zmian – nigdy nie trzymałem się jednego planu, bo życie samo podsuwało mi kolejne inspiracje.

  6. Od czego zaczęła się Pana przygoda z własną kliniką?

    Moja przygoda z własną kliniką zaczęła się od szkoleń z mezoterapii, botoksu i wypełniaczy, co stopniowo rozwinęło się w pełnoprawny biznes. Im bardziej angażowałem się w tę dziedzinę, tym więcej czasu i zasobów musiałem poświęcać, aż w końcu stanąłem przed trudnym wyborem – kontynuować pracę w szpitalu czy skupić się na własnej klinice. W 2018 roku podjąłem jedną z najtrudniejszych decyzji zawodowych i zrezygnowałem z pracy w kardiologii inwazyjnej, aby w pełni poświęcić się swojej firmie. Mimo tego nadal zajmuję się kardiologią, ale w zakresie konsultacji, badań diagnostycznych i leczenia pacjentów z chorobami serca. Dziś medycyna estetyczna i anti-aging są dla mnie równie fascynujące, jak kiedyś kardiologia – to dynamiczne dziedziny, które dają ogromne możliwości rozwoju i pomagania pacjentom na różnych poziomach.

  7. Jakie zmiany obserwuje Pan w tych dziedzinach i jakie nowości uważa Pan za najbardziej ekscytujące?

    Zmiany w medycynie estetycznej i anti-aging w ciągu ostatnich kilkunastu lat są wręcz rewolucyjne. Kiedy zaczynałem w 2008 roku, botoks czy wypełniacze budziły kontrowersje, a dziś są powszechnie akceptowane, a nawet uważane za standard pielęgnacji. Ogromny postęp nastąpił w technologii laserowej – laser pikosekundowy i światło szerokopasmowe umożliwiają skuteczniejsze leczenie blizn, naczynek czy przebarwień, a nie tylko poprawę wyglądu. Medycyna regeneracyjna rozwija się w niezwykłym tempie, szczególnie w zakresie przeszczepów tłuszczu, które stosuję od lat – to naturalna i skuteczna metoda odmładzania. Coraz większą rolę odgrywa również chirurgia plastyczna, która staje się coraz bardziej dostępna i popularna w Polsce, co pokazuje, jak dynamicznie zmieniają się potrzeby i podejście pacjentów.

  8. Jak udaje się Panu łączyć tak intensywną karierę zawodową z życiem prywatnym?

    Łączenie intensywnej kariery z życiem prywatnym to ogromne wyzwanie, ale kluczowe jest wsparcie bliskich. Mam wspaniałą żonę, która od lat mnie rozumie i wspiera – nawet wtedy, gdy podejmuję ryzykowne decyzje zawodowe. Nasza historia zaczęła się jeszcze w czasach szkolnych, gdy rywalizowaliśmy między „jedynką” a „dwójką”, ale od tamtego czasu jesteśmy razem. Jej wykształcenie psychologiczne i doświadczenie jako psychoterapeutki pomagają nam budować silną relację i lepiej się rozumieć. Dzięki rodzinie i jej wsparciu mogę realizować się zawodowo, ale też znajdować czas na pasje i odpoczynek.

  9. Jaką radę dałby Pan uczniom drugiego liceum, którzy marzą o karierze w medycynie lub w prowadzeniu własnego biznesu?

    Moja rada dla uczniów drugiego liceum, którzy marzą o karierze w medycynie lub własnym biznesie, jest taka: cieszcie się tym okresem w życiu, bo to naprawdę wyjątkowy czas, który warto wykorzystać na rozwój i odkrywanie pasji. Jeśli marzycie o medycynie, to upewnijcie się, że robicie to z wewnętrznej potrzeby, a nie z powodu presji otoczenia. Zawód lekarza wiąże się z ogromną odpowiedzialnością i wymaga pasji, a nie tylko chęci zdobycia prestiżu. Co do biznesu – nie wszyscy lekarze muszą być przedsiębiorcami. Są tacy, którzy świetnie realizują się w specjalizacji i nie potrzebują prowadzić własnej działalności. Dla tych, którzy chcą połączyć medycynę z biznesem, ważne jest, by mieć odpowiednią osobowość i umiejętność dostrzegania okazji na rynku. Moim zdaniem najważniejsze, żeby to, co robimy, traktować jak przygodę – nie jako przymus. Jeśli będziecie to robić z pasją i wizją, wszystko pójdzie w dobrą stronę.

  10. A jakie są Pana dalsze plany na rozwój i czy będzie Pan jeszcze jakieś nowe wyzwania, które chciałby podjąć?

    Moje dalsze plany obejmują rozwój jako międzynarodowy trener medycyny estetycznej, szczególnie w zakresie specjalistycznych zabiegów, z naciskiem na szkolenie za granicą. Planuję również rozwijać chirurgię plastyczną w Elblągu, aby lokalni pacjenci mieli łatwiejszy dostęp do tych usług. Angażuję się w działalność charytatywną, tworząc fundację, która wspiera pacjentów, którzy nie mogą pozwolić sobie na leczenie, także w obszarze medycyny estetycznej czy leczenia otyłości. Dodatkowo, wspieram ośrodki zajmujące się zwierzętami, finansując operacje dla tych, których właściciele nie mogą ich opłacić. Prowadzę również badania naukowe z firmą Nordisk, związane z leczeniem otyłości, gdzie pacjenci uczestniczą w programach badawczych z lekami nowej generacji.

  11. Czy uważa Pan, że gdyby nie II LO, to i tak osiągnąłby Pan to, co osiągnął? Czy jednak to II LO nakierowało Pana trochę?

    Trudno mi powiedzieć tak naprawdę, czy akurat bez tego drugiego liceum bym był tu, gdzie jestem. Ale jedno jest pewne, że to drugie liceum spowodowało, że moje życie, wszystko, co się ważnego zadziało i wszystko, co było związane z jakąś beztroską, przyjemnością, miłym czasem, to są właśnie tamte lata. To był czas takiej beztroski.  Miałem świetnych kolegów i super nauczycieli. Uwielbiałem tę szkołę i swoją klasę. Chodziliśmy z kolegami i koleżankami do Bażantarni, spotykaliśmy się w mieście. Były całkiem inne klimaty, dużo wycieczek. Więc na pewno, był to  ważny etap w moim życiu. I chyba normalnie się odważę powiedzieć, że gdybym porównywał czas studiów z czasem liceum, to mile wspominam czas liceum.

Dziękujemy serdecznie za udzielony wywiad i mamy nadzieję spotkać się z Panem Doktorem w czasie obchodów 80-lecia II LO albo jeszcze wcześniej :)


Matura za:


Wakacje za:

 

 

Projekt SCONE

Kampania Dzieciństwo bez Przemocy

Nagrody

Uczelnie

  • PG
  • UG
  • WSBG
  • ANS
  • AMiNSN

Linki

Kampania Dzieciństwo bez Przemocy